Forum dla Rodziców Dzieci po zabiegu tracheotomii
Witam
własnie wróciłysmy ze szpitala po "ambitnym leczeniu" pseudomonasa. Wyszedł z posiewu wydzieliny z rurki bardzo liczny, a Bogusia była zdrowa. Przeleczona została 3 antybiotykami celowanymi z antybiogramu i nic. Bakteria jak była tak jest. Czy ktoś ma podobne doświadczenie?
Ostatnio edytowany przez pmajkap (2008-03-07 15:34:24)
Offline
Witam. Moj Andrzej przywiozl pseudomonasa z oiomu w Poznaniu, gdzie mial operacje serca. Teraz ta paskuda hoduje sie glownie w wymazach z jamy ustnej, a od czasu do czasu tez z oskrzeli. Generalnie on sobie jest (kolonizuje) i nie wywoluje infekcji. Jest, łobuz, odporny na karbopenemy, wiec ciezko sie go pozbyc. Ale rozni lekarze w ramach pocieszania mnie mowili, ze po wyjsciu do domu, jak odnowi nam sie fizjologiczna flora bakteryjna, to pseudomonas moze wyginac. Nie wiem, na ile ta teoria jest prawdziwa, ale potwierdzilo ja juz co najmniej trzech zupelnie od siebie niezaleznych lekarzy, wiec zakladam, ze zawiera choc ziarno prawdy. Pozdrawiam.
Offline
niestety synek tez to ma zarazili go kiedy miał rurke trecheo zakładaną i powiem ci że to zawsze wywołuje u nas infekcjemimo że w domu już 2 lata jesteśmy i 1,5 roku synio był zdrowy i nie pozbyliśmy sie tego już 2 lata to jest,,.,, robiliśmy posiewy nie dawno to w w rurce i buzi i nosie jest NIESTETY i w domu ciężko leczy się infekcje wywołaną przez ten syf.. teraz mam właśnie ten problem bo synek już miesiąc choruje i wyboru w antybiotykach nie mam 3 tylko i to i tak pseudomonas nie jest wrażliwa na to POZDRAWIAM I ZDROWIA ZYCZE
Offline
To mnie naprawdę zmartwiłaś.
Że pseudomonas to paskuda, wiedziałam. Jędrek już nie raz dostawał celowane antybiotyki, a on nadal jest. Miałam jednak nadzieję, że daje się mimo wszystko od niego uwolnić. Teraz Jędrek znowu gorączkuje i lekarze ponownie podejrzewają pseudomonasa. Niesatety u nas prawie każda infekcja wiąże sie z poważnymi kłopotami z oddychaniem i jeszcze gorszymi z kążeniem, co kończy się respiratoremi końskmi dawkami leków nasercowych.
A-kysz pseudomonas!!!
Offline
my taz mamy pseudomonas w rurce, nosie no i w moczu.
4 tyg temu kamil bral antybiotyk na to cholerstwo i znowu to samo wrocilo. Ma jescze wiecej pseudomonasu w moczu niz poprzednio! dzisiaj zaczynamy zastrzyki, oby pomogly!
No i jescze od 2 dni mamy problemy z gornymi drogami odddechowymi, podejrzewam ze przez ta bakterie jest infekcja ,mamy problemy z wentylacja!
2 dni temu mieliśmy niezła zaprawe z kamilem! po odessaniu kamila na noc podpiełam go do respi a ten pompuje tylko 30ml bo wiecej nie może, odpielismy małego i dawaj ambu i znowu próba z respi! próbowalismy tak z 20 minut,wkońcu telefon do naszego pana dr. Przyjechał, przestawiał ustawienia, zmienił rurke i nic przez ponad godz.Aż wkońcu o 24.00 Kamil nam odpuscił i wentylowal sie na starych parametrach.juz widzialam nas jedna noga w szpitalu.oby nie!
kamil ma skurcze oskrzeli i az boje sie wkladac mu cewnik do rurki. odsysać nie ma co a gorzej sie saturuje i jest strasznie niespokojny.
od 2 dni mamy antybiotyk a dzisiaj zmiana na zastrzyki!
Powiedzcie mi czy jest jakis sposób zeby te skurcze sie uspokoily, moze inhalacja - tylko jak ja zrobić jak kamila nie moga odpiac od respi!
wyczytałam ze dobry jest berodual!
tylko jak to zrobić!
Offline
W domu radzimy sobie z inhalacjami następująco: mam aparat do nebulizacji, do rozpylacza z lekiem podlaczam rurke karbowana i specjalna końcówkę, którą można założyć na rurkę tracheo, końcówka ta jest otwarta, żeby nadmiar powietrza z lekiem mógł się spokojnie wydostawać. Ponieważ Jozik bardzo długo był tlenozależny, to jeszcze przed rurka karbowana wpinam łącznik, do którego mogę podłączyć tlen. Zarówno rurkę karbowana i łączniki przywiozłam do domu z oiomu. I tak bezczelnie (ale trzeba bardzo uważać, żeby nie przesadzić, bo krzywdę można zrobić) pompuje syna lekarstwem z nebulizatora, przytykając wylot łącznika nad rurka tracheo w rytm jego oddechów (najlepiej wylot ciut ciut zostawić niezamknięty, bo jak delikwent kaszlnie, a byłoby zatkane to klops i tylko szpital) . Pamiętam pierwsze inhalacje na jednym z oiomów, wtedy Jozik nie oddychał praktycznie wcale a i tak pielęgniarki go inhalowały
Co do środków na skurcze -berodual jest dobry. Dobra jest także aminofilina - można kupić np w czopku - i wtedy nie trzeba inhalować. Pomaga na skurcze w ciągu 15 min. Ale to lekarz musi przepisać, bo bez recepty nie sprzedadzą.
Nie wiem, jak u was, ale na antybiotyku Jozik zawsze przechodzi taki etap, w którym z ciężkiej zielonej wydzieliny robi się lżejsza, trudna do ewakuacji, oblepiająca i sklejająca pęcherzyki. leci wtedy saturacja, delikwent się poddusza, ma trudności z oddychaniem, nawet na respi, mimo, ze dodaję kilka oddechów i ciśnień. Trwa to kilka dni, po czym jest lepiej. Za każdym razem boje sie czy damy rade z saturacja w czasie takiej zmiany (piszę my bo to walka jego i moja). Daje mu wtedy dużo mukosolvanu (przekraczam zalecane dawki, wg naszego lekarza, trzeba dać tyle muko ile trzeba, żeby pomogło) no i berodual lub aminofilina jest w pogotowiu. Wg moich obserwacji to głownie mukolityki pomagają Jozikowi w takich stanach przyduszeń, bo rozluzniaja to co skleja te nieszczęsne pęcherzyki. Ja daje muko do pega i po 2 h robię inhalacje z muko, w stanach krytycznych nawet do 4 x na dobe. To takie moje obserwacje, ale zaznaczam, ze nie jestem lekarzem
Powodzenia w walkach, życzymy, żeby udało się w domu
Ostatnio edytowany przez mirka (2009-04-30 19:05:21)
Offline
inhalacje faktycznie dobrze działają na skurcze w oskrzelach i problemy z wydzieliną - przynajmniej u nas. Właściwie na stałe mamy 3 x dziennie inhalację z ventolinu, a w razie mocniejszych infekcji 4 x ventolin i 2 razy pulmicort. I u nas sie bardzo sprawdza. Ventolin powoduje rozluźnienie wydzieliny i łatwe jej odessanie, dajemy jednorazowo bardzo małą dawkę. Nebulizację robimy nebulizatorem (medel pro) ale z końcówką, którą dostaliśmy od naszej pielęgniarki - podlącza się ją do respiratora, między karbowany kominek a rurę - należy pamietać żeby w czasie inhalacji nie było filtra, bo zatrzyma cały lek.
Offline
Member
Niestety, Piotrek pseudomanasa załapał na Oiom-ie i trafił do izolatki.
Mówiono nam, że to nic strasznego bo w warunkach domowych dzięki dobrym bakteriom ulotni się.
Ale przez kilka miesięcy w domu Piotrus łapał infekcje, posiewy z rurki i drzewka oskrzelowego wskazywały m.in. właśnie na to paskudztwo, więc szybko nie znika. Najgorsze jest to, że w warunkach domowych nie ma za bardzo czym go zniszczyć. U nas póki co osłabł i niech tak zostanie.
Dotka - trzymamy kciuki za Wasz szybki powrót do domku.
My też kiedyś walczyliśmy z wentylacją w podobny jak Wy sposób, w zasadzie to co opisałaś to identyczna historia, ale jakoś się z tego wybroniliśmy.
Rzeczywiście, może to byc sprawka pseudomonasa - u Piotrka nie moglismy się wówczas pozbyć żółtego gestęgo kataru. Z tego co pamiętam, to na ten katar stosowaliśmy Bioparox. Teraz, gdy bakteria osłabła takich objawów nie ma.
Pozdrawiam,
Offline
Ten nieszczęsny pseudomonas to chyba standardowa bakteria dołączana w ramach gratisu na OIOM-ach. Zapomniałam napisać, że my też to mamy, ale nasza doktórka nie kazała się tym przejmować. Hugo miewa infekcje, póki co przechodzi je w domu, ale nie wiem, czy to wina tej bakterii, czy po prostu jego słabej odporności. Nasza anestezjolog też twierdzi, że w warunkach domowych ma szansę w końcu się ulotnić, więc szczerze mówiąc na co dzień wcale o tym nie myślę.
Offline
w naszym wypadku pseudomonas sie nie ulatnia, wrecz swietnie mu w kamila układzie moczowym. zobaczymy jak zadziała teraz leczenie kolejnym antybiotykiem, bo nasz pseudomonas to juz tak sie uodpornil ze ciezko okreslic dobry antybiotyk na niego.
Offline
U nas też pseudomonas szaleje, osłabia Wiktorka i sieje spustoszenie w organiżmie...
Praktycznie z bakteriogramu wynika, że tylko na jeden antybiotyk pseudomonas jest wrażliwa i właśnie go stosujemy, reszta dożylnie w szpitalu, niestety
Offline
Witajcie kochani. Sławcio również został zarażony tym paskuctwem na ojom. Czesto chorował i ciezko. gdy w czasie chroby trafilismy na ojom w wyniku wyszla ta bakteria, która jest bakterią szpitalną i tylko tam mógł nią sie zarazić. obecny doktor sławcia, byly ordynator ojomu a obecnie hospicjum powiedzial ze ta bakteria moze miec duzy w pyływ na czeste choroby, ale nie musi. przejrzelismy kalendarz chorób i stwierdzilismy, że jednak ta bakeria robi swoje. postanowilismy ja wykurzyć. sposob na nia był tylko szpital i seria antybiotykowa jak opisywaliscie w postach, lub szczepionka, juz w domu.szpital oczywiscie wykluczyliśmy wiec zapalismy sie do walki, wypisalismy szcepionke, ja biegiem do apteki a tu szok, po pierwsze nie ma , bo trzeba ja zamawiac w jakies tam hurtowni, ale to nic poczekamy, po drugie cena prawie 500 zł. i co tu robić? dobrze, że p.kierownik zna nasza sytuacje, bo umowilam sie ze bedzie zaplacone i szczepionka trafila do nas. jest system podawania jej i według niego należy sie kierować. i oczywiscie wszystkie ostrozności przy podawaniu (my troszke ze strachu, bo czesto lakarza nie było obok jak zalecano, ale bylo ok). oczywiście były to zastrzyki bolace, a daweczki malutkie, chociaż moge powiedzieć, ze zależało to od pan podajacych je. czy Sławco ma jeszcze te bakterię?, nie robilismy badań, ale obiecuje, że wykonamy w najbliższym czasie, ale rewelka, przestał tyle chorować czyli ją zniszczylismy. ta szczepionka nazywa się PSEUDOWAC . napiszcie, czy ktoś już leczył tą szcepionką bakerię pseudomonas? krysia mama Sławcia z trojaczków
Offline
Hej Kochani, a moze jest jakas szczepionka zeby sie pozbyc gronkowca, bo to dziadostwo sie u nas zadomowilo na dobre w slinie, mamy juz druga serie TOBI i nic.............???
Offline