edzia - 2011-06-08 14:04:01

Hej! Mam pytanie jaka jest u Was procedura zmiany rurki, a dokladnie chodzi mi o to jak czesto mozecie uzywac tej samej rurki po jej wczesniejszym wyczyszczeniu? Czy tez moze wolicie uzywac rurki w sposob jednorazowy? Jak czesto wymieniacie? W jaki sposob czyscicie rurke? Pozdrawiam.

Basik - 2011-06-08 14:56:51

MY od zawsze używamy rurki jednorazowo, wymienia nam lekarz prowadzący w domu średnio co 2 miesiące, chyba że się przypcha to awaryjnie wymieniam sama.

gofer73 - 2011-06-08 15:55:18

my równiez jednorazowo. Nie przyszło mi do głowy aby używać wielorazowo.

mama_juli - 2011-06-08 15:56:40

my używalismy jednej rureczki ok 3-4 razy. Sterylizowalismy w roztworze octowym (przepis Docenta Lisa z Krakowa)

edzia - 2011-06-08 23:32:07

A to mnie zaskoczylyscie z ta jednorazowym uzywaniem rurki, ale teraz ja Was pewnie zaskocze, bo uwaga, jak mieszkalismy w Stanach, to procedura bylo uzywanie tej samej rurki 3 do 4 razy i czyszczenie jej w roztworze 50% wody i 50 % wody utlenionej (nie bylo szans aby ubezpieczalnia placila co miesiac za rurke, choc mielismy wykupione bardzo dobre ubezpieczenie, bo taka byla procedura i juz), w Niemczech jest procedura, ze mozna uzywac tej samej rurki 2 do 3 razy, a czyszczenie pod biezaca ciepla woda.
Fajnie macie, ze co jakis czas lekarz przyjedzie do Was do domu. Ani w Stanach, ani w Niemczech zaden lekarz nie przyjechal nigdy do domu (rurke i pega wymieniamy sami). W Stanach jak Amelia byla jeszcze malutka, za kazdym razem jak cos sie dzialo musielismy ja targac do lekarza, nie bylo szans zeby ktos do nas przyjechal. Najgorzej bylo w okresie zimowym (snieg w North Dakota lezy do maja), snieg i wiatr na maksa i czasem takie burze sniezne ze autostrady 3 dni zamkniete.
Dobrze jest miec porownanie roznych systemow zdrowotnych, co do polskiego sie nie wypowiadam, bo nigdy go z Amelia nie doswiadczylismy, ale porownujac amerykanski i niemiecki, to kazdy z nich mial swoje dobre i zle strony.

olaaa-calineczka - 2011-06-18 22:58:19

my rurke zmieniamy co tydzień nikt nie przychodzi nam zmieniać ani nie jezdzimy nigdzie:(zmieniam ja używamy zazwyczaj jednorazowo max 2 razy po uprzedniej dezynfekcji w roztworze octowym

Kaska - 2011-06-19 14:16:00

Olu, jak wymieniasz Małej rurkę to nie zaciska krtani? Pytam bo Kuba jeszcze jakis czas temu nie łapał w ogole powietrza noskiem i wymiana to był jeden wielki horror, ale były porażone obie struny. Pozdrawiam

olaaa-calineczka - 2011-06-19 18:08:24

Powiem Ci ,że to różnie bywa jak Maja w dobruym humorze to jest ok szybko i sprawnie ,czasem zaczyna płakac i wtedy jest koszmar;(po kilku takich akcjach  biorę teraz kogoś do pomocy asekuracyjnie bo boje sie...

judyta - 2011-06-20 11:52:10

ja też częściej wymieniam sama rurkę niż lekarz, średnio co miesiąc, chyba że pojawi sie gorączka albo infekcja, albo rurka się zatka to wtedy nie ma innego wyjścia trzwea wymienić, używam rurki jednorazowo. (kilka razy zdarzyło się tak,że podczas zap. płuc rurka zatykała się wydzielina kilka razy dziennie, wtedy jedną myłam druga wkładałam i tak na zmiane)
edzia fajnie ze piszesz jak wyglada syt w usa i w niemczech, w Polsce zazwyczaj sie na wszystko narzeka ale chyba nie jest tak zle jednym słowe "wszedzie dobrze gdzie nas nie ma"

Kaska - 2011-06-20 17:28:07

My zmieniamy rurkę średnio raz na miesiąc.  Przy infekcji lub gdy się zatyka to wówczas częściej. Używamy ją jednorazowo.
Edziu, do nas też nie przyjeżdżał i nie przyjeżdża lekarz aby wymienić rurkę. Gdy byliśmy pod opieką hospicjum, to żaden się nie podjął wymiany. Musiałam jeździć na OIOM gdzie do każdej wymiany małego usypiali. Gdy prosiłam, aby wymienić bez narkozy, usłyszałam, że mogę sobie poszukać lekarza, oni tak wymieniaja i koniec. Poszukałam, wymienial bez usypiania, ale prywatnie przez kolejny rok. Później usłyszałam, że nie będzie tego robił z polecenia dyrekcji placówki więc wmieniałam sama. Dziś robimy to na zmianę raz ja raz lekarz. Pozdrawiam cieplutko

mama_juli - 2011-06-20 17:55:16

a z ta wymiana rurki to u nas zeby jula mogła wyjsc ze szpitala musielismy zdac taki niby egzamin tzn, wiedziec co zrobic przy zatkaniu rurki, wiedziec jak wymienic, wiedziec jak udzielic pierwszej pomocy itp. bez tego by jej nie wypuscili ze szpitala i zawsze wymienialismy rurke sami

wiktor2010 - 2011-06-20 20:59:41

A mój Wiktorek jeździ co dwa tygodnie na wymianę rurki do Wawy na Litewską Tak nam zaproponowano jak pozwolili mu wracać do domu

olaaa-calineczka - 2011-06-20 21:42:28

ooo marzy mi się ,żeby ktoś nam wymieniał:)chociaż jak ostatnio byłyśmy w szpitalu to jak wymieniali Majce rure a ja czekałam na korytarzu to byłam straaasznie zestresowana i trwało to dla mnie straaasznie długooo i słyszalam ryk Majkowy to stwierdzilam ,żę lepiej sama:)

mama_juli - 2011-06-21 07:36:49

masz racje Ola po co dziecko narazac na stresy:) jak nie ma wskazan ze musi lekarz to mozna samemu, ja pamietam ze mysmy jule zagadywali i nawet nie zauwazala w ktorym momencie zmienialismy rure takze napewno duzo duzo mniej stresu:)

wiktor2010 - 2011-06-21 11:02:21

Nie wiem dokładnie jak to się odbywa - w końcu ja to tylko babcia ;)  Ale z relacji córki wiem, że Wiktorek znosi to całkiem spokojnie - może dlatego, że jest jeszcze mały i nie całkiem kontaktuje co i jak ? Choć ostatnio zauważyłam, że coraz częściej sięga rączkami do rurki... wiec pewnie im dalej tym trudniej A tak poza tematem - Wiktor zaczął pełzać po podłodze ;) Najpierw pokonał parkiet a wczoraj i wykładzinę - strasznie śmiesznie to wygląda - napręża się i podciąga rączkami Ciekawa jestem kiedy załapie, że z nóżkami byłoby łatwiej :D

olaaa-calineczka - 2011-06-21 11:11:47

haha brawoo dla Wiktorka :)pamiętam jak Maja pełzała śmiesznie było:)

mama_juli - 2011-06-21 11:53:32

hehe ja tez pamietam jak jula zaczela pelzac, a jak porzadnie to opanowała była szybka jak błyskawica:)gratulacje dla Wiktorka!

AntOk9 - 2011-07-27 20:09:03

Mam do sprzedania rurki tracheostomijne firmy Portex 4.0.  Zainteresowanych proszę o kontakt na e-mail

anezob - 2011-07-30 20:12:36

u nas to ja systematycznie wymieniam Mackowi rurkę i to ze trzy razy w miesiącu. Okropnie się zużywa, ciemnieje. zapycha jedzonkiem. A tak w ogóle to codzienna toaleta wokół niej też polega na tym że ją Maciek wyjmuje,sprawdza stan po czym stwierdza że należy ją umyć w ciepłej wodzie i poddać dezynfekcji Octeniseptem, po około minucie wedruje na swoje miejsce.
Na początku gdy wyszliśmy ze szpitala to rzeczywiście lekarz który do nas przyjeżdżał w ramach wentylacji domowej to ją wymieniał a teraz Maciek woli jak sami sobie z tym radzimy;-) Pozdrawiam

wiktor2010 - 2011-08-02 10:29:32

No dziewczyny :) ale akcję miała córka w niedzielę... Wiktor zwrócił tak że zabrudził tasiemkę od rurki więc zaczęli wymianę - normalka Ale wtedy Wiktor jakos dziwnie niespokojny i wiercił sie no i rurka wyskoczyła... Na szczęście moja Asia jest bardzo przytomna i włożyła rurkę... co prawda tę samą Dopiero po wszystkim pomyslała, że mogła wziąć nową rurkę  Ale robiła to po raz pierwszy bo nikt jej tego nie uczył Widziała tylko jak to sie robi bo za każdym razem jest przy wymianie No ale wiedziec a umieć to dwie różne rzeczy Nocka była z głowy bo sprawdzała czy wszystko w porządku, czy oddycha prawidłowo... same wiecie
Jak się dowiedziałam to miałam ochote łyknąć ;) sobie - dla spokojności...
Taka refleksja mnie naszła że rodzicielstwo to wielka loteria... Rodzice nie wiedzą jakie dziecko im sie trafi a dzieci mają wiele szczęscia jesli wylosują przytomnych, rozsądnych i walczących rodziców :)
Pozdrawiam :)
A Wiktor zaczął na czterech ;) Na razie powolutku i bardzo ostrożnie ale do przodu :)

atusia - 2011-08-02 18:20:11

Oj, tak czasami zdarzają się sytuacje nieprzewidziane...I tym sposobem  córka nauczyła się wymieniać rurkę. Teraz tylko troszkę doszlifuje wiedzą i będzie ok.
Pozdrawiam gorąco

Tata Piotrusia - 2011-08-02 21:30:13

odkad Piotrus ma rurke bez uszczelniacza rurkę wymieniamy sami co 3 tygodnie (rurka silikonowa bivona)

Rurke bivona mozna sterylizowac gazowo do 6 razy. Gazowanie wymaga oddanie rurki do specjalnego ośrodka i poniesienia dodatkowych kosztów. Dlatego my traktujemy je jednorazowo.

Pozdrawiam,

kasiac1973 - 2011-10-21 12:15:15

Nam lekarze powiedzieli,że rurkę można sterylizować w gazie tak długo dopóki nie zauważymy że naprawdę jest mocno zużyta a używamy portex silikonowej.Na wymianę jeździmy co 2 tyg.transportem medycznym bo mamy super panią doktor rodzinną.Bierzemy od niej zlecenie na transport i śmigamy do Gdańska.Oczywiście sterylizacja też uzgodniona z miejscowym szpitalem bo dopóki co mamy taką możliwość oby jak najdłużej!Pozdrawiam :)

1985BEATKA - 2012-08-07 22:49:20

witam. Mam zapytanie o roztwór octowy do dezyngekcji rurek... wiem,że ma to być woda przegotowana i ocet, ale czy ktos mogłby mi ujawnic odpowiednie proporcje? Z góry dziekuje

i jeszcze jedno pytanie... czy wszystkie rurki bezpiecznie można w takim roztworze moczyć?

kasiac1973 - 2012-08-08 20:06:58

My dzisiaj używamy rurki shiley nr 4 a dezynfekcja odbywa się w sposób następujący:po wyjęciu rurki zamaczam ją w ciepłej wodzie z mydłem lub po prostu z małą kroplą płynu do naczyń zostawiam ją na godzinkę i wymywam ze śluzu.Potem moczę ją w przegotowanej ciepłej wodzie z octem lub wodą utlenioną w proporcji (mniej więcej) pół na pół.W zasadzie to wszystko.Można ją ewentualnie sparzyć gorącą wodą.Ale nie wiem czy taka dezynfekcja dotyczy wszystkich rurek.Pozdrawiam :)

lula26 - 2012-08-09 21:11:38

my portexa wymieniamy sami co miesiąc chyba że zaczyna się infekcja to chwile wcześniej-nigdy tą samą zawsze nową.a jeśli jest coś niepewnego to w szpitalu.

CzaRna86 - 2012-12-26 19:46:07

Wiecie co, a ja chciałabym wymieniać rurkę sama... obecnie wymiana jest raz w m-cu. Musimy jechać do szpitala by doktor wymieniła. Ostatnio pytałam ją, czy mogłabym robić to sama. Jestem przy wymianach, widzę i pomagam (bo wiem więcej od niejednej pielęgniarki np. o tasiemce, ułożeniu dziecka itd. oni to robią „na szybko” ja natomiast tak, by dziecko jak najmniej się denerwowało co usprawnia wymianę). Także gdybym miała wsadzić rurkę, to też pikuś...
Teoretycznie :D
Lekarka z hospicjum wymieniła Miśkowi rurkę raz. Napociła się przy tym, dała mu „głupiego jasia” by leżał spokojnie... i wsadzała też dziwnie, bo pod skosem.
W szpitalu natomiast wymiana jest bez znieczuleń itp., wkładają rurkę normalnie (tak samo jak wyjmują) i Michu nie dusi się już podczas tej czynności. Byłabym więc spokojniejsza... w ogóle tyle przeszłam, że chyba nic mi nie straszne.
A pamiętam, że na samym początku byłam cała mokra, gdy jedynie wymieniałam dziecku gazik i oczyszczałam miejsce pod rurką :D
Trwało to chyba z pół godziny hahahaha ręce mi się trzęsły.... a teraz rach ciach i po krzyku.

atusia - 2012-12-26 20:17:01

Wymieniałam rurkę sama, niestety szpital mnie nie przygotował i nie oferował pomocy w wymianie. Zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Jednak uważam, że ten pierwszy raz jest dobrze zrobić przy specjaliście. Wyjmij i włóż tracheo pod okiem lekarza.  Dla nas wymiany rurki, sondy do karmienia też były stresujące, ale miałam do siebie większe zaufanie niż do pielęgniarek. Mieliśmy kilka razy przy wymianie problemy np.:: nagle maluszek nam zsiniał, albo nagle pojawiła się gęsta wydzielina, którą nie mogłam wciągnąć ssakiem, bo zapchał się cewnik  itp. Najważniejsze wtedy jest opanowanie - panika jest złym doradcą. Powodzonka

CzaRna86 - 2012-12-27 15:14:47

Ollie u nas była rurka smarowana kiedy wymienialu lekarze z hospicjum. Natomiast w szpitalu nie zauważyłam, by nakładali ten żel. Mam go też w domu na wszelki wypadek, gdyby mały sam wyjął rurkę i musiałabym włożyć...

Macie rację, że pierwsza wymiana powinna być w obecności lekarza. Podczas kolejnej wizyty w szpitalu zapytam, czy mogę zrobić to sama przy nich... jestem ciekawa, czy lekarz zezwoli.
Nie są zbyt chętni do pomocy oraz tego, by rodzic pewne rzeczy robił sam w domu... dziwne.

atusia napisał:

nagle maluszek nam zsiniał, albo nagle pojawiła się gęsta wydzielina, którą nie mogłam wciągnąć
ssakiem, bo zapchał się cewnik  itp. Najważniejsze wtedy jest opanowanie - panika jest złym doradcą. Powodzonka

Racja. Nie można panikować, bo wtedy pewnikiem coś się pochrzani :)
Choć myślę, że kto jak kto ale my wszyscy tutaj przeszliśmy już tyle, że nic nam nie straszne :D

Pamiętam, że ja bardzo szybko chciałam wszystko robić sama przy Miśku. Wkurzało mnie to, że pielęgniary uważały się za wszystkowiedzące i wszystko-potrafiące, a mnie traktowały jak intruza i lewusa. :/
Bo co ja mogę wiedzieć, prawda? Lekarzem nie jestem... ale jestem matką i wszystko zrobię tak, by dziecko jak najmniej miało stresu i bólu.
Kiedy obserwowałam poczynania tych super pielęgniarek to mi się nóż w kieszeni otwierał.

Już na neonatologii zachowywały się tak, jakby robiły wielką łaskę, że przychodzą na moje wezwanie. Siedziały cały czas w pokoju na kawce i plotach, a kiedy wzywałam by odessały Miśka bo charczał niemiłosiernie- szła spacerkiem, a na koniec komentowała, że przecież dziecko się tak szybko nie udusi... (!!!).
Może nie, ale z pewnością się męczy, kiedy wydzielinka aż „gotowała” mu się w rurce.
Poza tym były to początki mojego zaznajamiania się z tracheostomią i wszystko mnie odrobinę przerażało.
Gdy widziałam miny niezadowolonych pielęgniarek oznajmiłam, że mogę sama odsysać. Niech mnie nauczą i wtedy nie będę musiały przerywać ważnych rozmów przy kawie....
Nie chciały.
Nauczyłam się dopiero na innym oddziale, a wtedy chciałam by Michał jak najszybciej wrócił do domu, bym mogła wszystko robić „po swojemu”, a nie pod okiem pielęgniarek które bez przerwy dokazywały i psuły mi nerwy....i jak się okazuje wiele rzeczy robiły źle.

kasiac1973 - 2012-12-27 17:54:24

Pierwsze włożenie rurki u nas odbyło się bardzo spontanicznie bo mały podczas zabawy pociągnął za gazik i wciągnął też rurkę.Była wielka panika!!!Dzisiaj się z tego z mężem śmiejemy ale wtedy nie było nam do śmiechu ale się udało rurkę włożyć.Drugie podejście zrobiłam przy lekarzu i też bez problemu.Rurkę smaruję przed włożeniem żelem lignokaina lepiej się wślizguje ale też lekko znieczula w miejscu wkładania.Mam to szczęście że Cinek mi pomaga i leży spokojnie a nawet wyciąga szyję że mogę ją swobodnie włożyć.Pozdrawiam.

lula26 - 2012-12-27 23:12:29

u nas z wymianą nie ma problemu na leżąco odginamy małej głowę lekko do tyłu i juz czyba że cos jest nie tak lub po jakims świezym zabiegu to robie to przy lekarzu a potem znów wracamy do codzienności i tez stosuję lignokainę dla lepszego poślizgu

CzaRna86 - 2013-06-14 17:04:30

Miałam już swój pierwszy raz... Niestety w bardzo przykrych okolicznościach. Kilka tygodni temu Michał nagle zaczął się dusić. Najpierw oddychał dziwnie, słychać było, że coś mu tam zalega więc poprosiłam babcię by Go odessała (szykowałyśmy się na spacer akurat i Michu siedział już w wózeczku). Babcia powiedziała, że nie może wejść cewnikiem... uznałam, że nieporadnie to robi i sama spróbowałam. Faktycznie nie można było wejść. Potem wszystko działo się już bardzo szybko. Krzyknęłam, że Michu się dusi i niemal wyrwałam go z wózka. Siniał mi z sekundy na sekundę. Babcia dzwoniła na pogotowie, a ja zdecydowałam się wymienić rurkę. Innego pomysłu nie miałam... Kiedy ratownicy przyjechali, Michał miał już nową rurkę i stabilny oddech.
Sprawdzili jedynie dotlenienie, posiedzieli parę minut, pogadali i tyle.

Kiedy wymieniłam rurkę okazało się, że na zgięciu powstał czop. Nie wiem jak, bo Michał jest odsysany, nawadniany... myślę, że odkaszlnął i coś co zalegało na ściance odczepiło się po prostu.
W każdym razie nie chcę powtórki.... to było dla mnie tak straszne, że jeszcze długo po wszystkim miałam miękkie nogi. Coś strasznego, kiedy życie dziecka zależy od nas :/

W każdym razie pierwszy raz wymieniłam sama, w domu. Oczywiście było to pod taką presją, że niczego nie pamiętam. Wydawało mi się wtedy, że poszło to szybko.
Po 3 tygodniach wymieniłam ponownie, też sama. Lekko się stresowałam, ale uznałam, że skoro udało mi się wtedy przy ogromnym stresie, to uda mi się tym bardziej na spokojnie....
Przynajmniej oszczędzam dziecku stresu i całego dnia w szpitalu.

lula26 - 2013-06-14 19:19:54

to teraz juz z górki nam tez czasem przysycha i cewnik nie chce wejść...

CzaRna86 - 2013-06-14 19:44:14

Bardzo osadza się na ściankach... Teraz mam na tym punkcie "chorobę". Częściej zakraplam, odsysam głębiej i zdecydowałam, że wymiany rurki będą co 3 tygodnie. Wcześniej były co miesiąc, raz nawet minęły dwa miesiące z hakiem... i nic się nie działo.
Najgorzej jest po nocy lub dziennej drzemce. Mimo nawilżacza powietrza, w rurce bardzo zasycha i tworzą się właśnie takie "gluty" czopujące. :/

Wiktorek111 - 2013-06-15 09:17:11

Też mieliśmy ten sam problem. Pomimo nawadniania, częstego zakrapiania, odsysania i stosowania nawilżacza powietrza w rurce utworzył się czop, który zatkał całkowicie światło rurki. Błyskawicznie wymieniłam rurkę ale mimo wszystko Wiktorek zdążył mocno zsinieć. Od tego czasu zawsze zakładamy noski i dzięki temu rurka jest stale wilgotna i nic w niej nie zasycha. Nie muszę już też jej zakrapiać i używać nawilżacza powietrza.

lula26 - 2013-06-15 11:00:55

Laura ma filtr 24 na dobe bo inaczej nie funkcjonuje.często w nich az powietrze sie skrapla więc jestem spokojna że ma wystarczająco wilgoci.choc czasem po nocy lub w upały tez zasycha..

CzaRna86 - 2013-06-17 12:06:08

Michałowi zakładałam noski na początku, ale teraz często kombinuje przy rurce. Nie pozwala sobie zakładać nosków, a jak założyłam to chce zdjąć. Boję się wtedy, żeby nie zdjął razem z rurką heh.

W ogóle mógłby ktoś wymyślić noski mniejsze, które nie przeszkadzają dzieciom i nie wystają aż tak.
Dziecku nie wytłumaczy się, że to dla jego dobra oraz, by nie kombinował przy tym... no starszemu dziecku tak, ale nie niemowlakowi :/

http://mirandaellis.online przegrywanie kaset vhs warszawa Waterfalls hotel (Lusaka) spa Ciechocinek