- Po Tracheotomii http://www.potracheotomii.pun.pl/index.php - Życie codzienne http://www.potracheotomii.pun.pl/viewforum.php?id=4 - Transport ze szpitala http://www.potracheotomii.pun.pl/viewtopic.php?id=457 |
Tata Piotrusia - 2008-08-22 11:05:38 |
Witam |
anysz2 - 2008-08-22 11:54:03 |
Zawsze zapewniano nam przejazd szpitalną "R"ką z lekarzem (bądź ratownikiem medycznym) i pielęgniarką. Nigdy nikt nie dyskutował z nami na ten temat i nie próbował wcisnąć nam dziecka z respi do taksówki.... |
pmajkap - 2008-08-22 12:17:53 |
Zawsze mamy karetkę z tlenem (Bogusia wymaga stałego tlenu); z załtwieniem nie ma problemu, do szpitala lekarz pierwszego kontaktu, ze szpitala lekarz z oddziału |
tulipan - 2008-08-22 13:05:30 |
Witaj. my również nie mieliśmy problemu (lubuskie). karetką R w z lekarzem lub ratownikami z wyposarzeniem, czyli pusakometr, respirator, ssak. lekarz ordynator z zaznaczeniem do ekipy karetki, że w takich przypadkach nawet jak pacjent ma swój sprzęt, to nikogo nie obchodzi to, musi być sprzęt w karetce ratujacy zycie przy przewozach takich dzieci. odpowiadają za pacjenta w czasie przywozu z domu i do domu chorego. rece opadają, gdy słyszy się, jak traktują nas i nasze cierpiace i bezbronne dzieci. pozdrawiam krysia |
gofer73 - 2008-08-22 13:58:35 |
Z OIOMu w CZD do domu po dłuższym pobycie zakończonym tracheotomią przewieziono nas karetką pod opieką lekarza anestezjologa z oddziału. Dostarczył nas do domu i sprawdził czy poprawnie się zainstalowaliśmy z całym sprzętem - nawet nie było dyskusji że mamy wrócić inaczej. |
Tata Piotrusia - 2008-08-22 16:29:03 |
Równiez uważam, że karetka "R" należy się Piotrusiowi. Szkoda, że nie jest to jednoznaczne dla lekarzy ze szpitala. |
tulipan - 2008-08-22 21:27:14 |
Tato Piotrusia. Zastanawiam się dlaczego lekarze straszą Was przed powrotem do domu. Owszem, ja również spotkałam jednego lekarza z ojomu, który miał tendencje do takiego straszenia, ale pozostali z ordynatorem na czele, mówili nam, że poradzimy sobie i zależało im, aby Sławek jak najszybciej jechał do domu, bo tylko w takich warunkach, dziecko szybko wraca do zdrowia. Jeśli chodzi o respirator, w naszym przypadku ustawienia były robione przez ordynatora, a później kontroluje je lekarz prowadzący z wentylacji domowej. Rodzice mają dostęp tylko do dwóch funkcji i mogą je sami regulować, oczywiście w razie potrzeby: to częstotliwość wdechów i pojemność, już dokładnie nie wiem, ale chyba tak. Reszta ustawień jest zablokowana, bo są to już precyzyjne ustawienia, na których znają się tylko lekarze z ojomu i prowadzacy. Do domowego odczytu masz takie wartości, by w razie potrzeby reagować. Gdy dzieje się coś, respirator daje znać dźwiękiem i wtedy patrzysz dlaczego, ale na pewno to wszystko już wiecie. My dopiero od lutego mamy doświadczenia z respiratorem, ssakiem. Pamiętam na początku, każdy alarm respiratora stawiał nas na baczność. A respirator piszczał, gdy Sławek zakaszlał, westchnął za głęboko, zaczął się śmiać, lub wyszła końcówka z rurki, lub wstrzymał oddech. Robił to dość często, bo chciał żeby szybko do niego podejść. wyczuł nas, że tak reagujemy na piski respiratora. Mowie Wam cyrk, sprawdzanie co chwilę pulsu i respiratora. A już teraz, spokojnie. Sławek jak chce zawołać mnie : ustami kląska raz, na tatę dwa razy i tak dalej. Jeśli jesteście z Piotrusiem na ojomie, to na pewno wszystkiego Was już nauczyli, jak odsysać, jak używać ambu i tlen. I tak dopiero w domu rodzice stają się specjalistami, swoich chorych dzieci. W warunkach szpitalnych czujesz się jak uczniak, który może coś źle zrobić, a w domu, to Ty od razu jesteś jego lekarzem i pielęgniarką i masz rację w podejmowaniu decyzji. Nie bójcie się powrotu do domu. Trzymam kciuki za Was i Piotrusia. Ucałujcie Go od Nas. Krysia |
annanie - 2008-08-22 22:05:48 |
Nas zabrał zwykly samochod transportu sanitarnego (na ktory i tak czekalismy z 2 dni); ponieważ nie było chetnego lekarza do towarzyszenia nam do domu, wiec przyjechal dr Suchanke z Help i on byl tym lekarzem. |
ewa1 - 2008-08-22 22:16:12 |
Tato Piotrusia.U mnie podobnie jak u innych nie było mowy o transporcie do domu inaczej jak tylko karetką N.I tak jak pisze gofer73 w domu lekarz z karetki sprawdził czy wszystko mamy przygotowane jak należy dopiero zostawiono dziecko pod naszą opieką.Mieliśmy nawet ostatnio taką sytuację że nie było karetki N ,to musieliśmy pozostać jeden dzień dłużej na oddziale bo ponoć karetka dla dorosłych( tzw.R) nie nadaje się.Nie boj się tego straszenia że w domu będzie strasznie.Wystarczy poczytać co piszą inni.Wszyscy są zgodni że w domu najlepiej I tego się trzymaj bo kto ma największą wiedzę na ten temat jak nie ci którzy to przeszli.Pierwsze dni będą trudne bo trzeba się oswoić z alarmami i przekonać że nie każdy alarm zwiastuje koniec świata.To przyjdzie z czasem i będziesz mógł ,tak jak my,powiedzieć że Piotruś jest pod najlepszą opieką w najlepszych warunkach.I pamiętaj ;masz w trudnych chwilach lekarza który podjął się opieki nad Piotrusiem ,masz też pogotowie ratunkowe.Życzę wam szybkiego powrotu do domku i napisz jak Wam dobrze. |
iki81 - 2008-08-23 15:18:59 |
My wróciliśmy zwykłą karetką (chyba komercyjną). Ja to nawet chciałam wrócić naszym samochodem do domu, ale powiedzieli, że ma być przewóz karetką. W karetce było dwóch sanitariuszy, ja, no i Julka. I właściwie jedyne co było w niej ekstra to prąd, ale i tak z niego nie skorzystałam, bo nie musiałam Julii odessać. Do domu dojechała pielęgniarka i lekarz, byli chwilę i pojechali a my zostaliśmy. Pierwsze dni były skomplikowane (te alarmy fałszywe były najgorsze), ale szybko minęły... Tylko meble przestawialiśmy trzy razy bo nam ciągle nie pasowało. |
Basik - 2008-08-23 15:19:00 |
Tato Piotrusia Neftis jest prosty w obsłudze, ja po niewielkim przeszkoleniu sama mogłam przestawiać parametry po instrukcji telefonicznej naszego lekarza, straszą Was zupełnie niepotrzebnie, czyli boją się odpowiedzialności wypuszczenia pacjenta z Ojomu. |
lale3kalale3k - 2008-08-24 09:25:20 |
My bez respiratora, ale z rurką wróciliśmy swoim prywatnym samochodem . |
Szymon - 2008-08-24 12:11:09 |
My jak większość wracaliśmy do domu "R" i tak było za każdym razem, jak przyjechaliśmy karetką do szpitala (w sytuacjach krytycznych) to i karetką wracaliśmy. Na początku będzie trochę stresująco, później też ale myślę, że nikt nie zamieniłby tego na pozostawienie dziecka w rzekomo bezpiecznym szpitalu. Byliśmy ponad ro w szpitalu zanim udało nam się wyrwać i w domu jest naprawdę super. Nareszce dziecko staje się własnym dzieckiem i nikogo nie trzeba się pytać czy możesz dać pić, wyjść na spacer itd. Myślę, że zabranie dziecka do domu to najlepsze co można zrobić dla niego, dla siebie i swojej rodziny mimo niepokoju, który będzie pewnie zawsze. Zaczniecie oddychać pełną piersią.:) Powodzenia. Agnieszka |
Tata Piotrusia - 2008-08-25 11:18:25 |
Dzięki gorące za informacje :) |
tulipan - 2008-08-25 18:22:10 |
Tato Piotrusia, odsysania uczyła mnie pani oddziałowa, ale i ordynator co przychodził do Sławka, to sam mnie inspirował, no mamuśka odsysamy. I tak na początku drżące ręce, później, co raz lepiej już było. Najważniejsze, by cewnik był cały czas sterylny, czyli aby nim nie dotknąć niczego oprócz włożenia go do rurki. Wymianę rurki wykonuje lekarz z wentylacji domowej, ja tylko mu pomagam, np. odsysam wydzielinę po wyjęciu rurki, a przed włożeniem następnej. Ale jak Sławcio w nocy przez przypadek ja sobie wyrwał, od razu umiałam ja wymienić. O ratowaniu nie będę Wam opisywać, ale zaprawę przeszliśmy i zdaliśmy ten egzamin Przed wyjściem ze szpitala musicie wiedzieć jakie leki zastosować w godzinie W, kiedy stosować tlen. I co najważniejsze jak używać ambu, czy macie po odsysaniu rozprężać płucka ambu. Opatrunek przy rurce wymieniam co 24 godz. i widzę, że to wystarcza, nic się nie dzieje. Jeszcze jedno to szpital ma obowiązek was tego nauczyć. w wypisie ze szpitala mamy napisane, że po zaopatrzeniu w odpowiedni sprzęt i przeszkoleniu matki dziecka przekazano nas pod opiekę wentylacji domowej. Pozdrawiam krysia |
gofer73 - 2008-08-25 19:19:49 |
Z Pielęgnacji rurki, odsysania i zmiany rurki przeszkolono nas na oddziale OIOM w CZD - to czego nie wiedzieliśmy uzupełniliśmy w domu przy pomocy Lekarza i Pielęgniarki z Sue Ryder. |
Tata Piotrusia - 2008-08-26 08:40:50 |
Witam |
gofer73 - 2008-08-26 08:52:58 |
Z tego co wiem to CZD gruntownie szkoli pacjentów Optimedu. |
Tata Piotrusia - 2008-08-26 09:04:09 |
Piotruś ma rurke z balonikiem, jak dotąd miał 3 razy wymienianą rurkę z tego 2 razy na bloku operacyjnym, bo laryngolog nie mógł jej wyciągnąć bo ponoc obrasta ziarniną (sam nie wiem co otym mysleć) |
gofer73 - 2008-08-26 09:15:45 |
Grunt że macie szansę być razem w domu. Zobaczycie jak Piotrus zacznie nadrabiać wszelkie zaległości aż wam się będzie serce śmiało :) |
Basik - 2008-08-26 11:33:29 |
Wracajcie do domku, gdzie na spokojnie będziecie dopieszczać swojego synka, mniej bakterii wpłynie korzystniej na zmiany wokół rurki. |
Tata Piotrusia - 2008-10-02 16:04:33 |
Witam |
annanie - 2008-10-02 19:04:21 |
Jeżdzimy z Naszą _Natalką własnym samochodem: szybciej i pewniej, choć drożej. |
Tata Piotrusia - 2008-10-02 21:22:18 |
Witam |
Basik - 2008-10-02 21:24:15 |
Wymianę rurki zawsze robimy w domu - lekarz prowadzący. |