Witajcie, to znowu ja i znowu z głupim pytaniem. Mój syn od wtorku gorączkował, lekarz stwierdził przeziębienie. Miałam podawać syrop lipomal na zmiany z paracetamolem przy wysokiej temperaturze i przede wszystkim robić inhalacje z soli i oklepywać, by nie zeszło na płuca. Dzisiaj już nie gorączkuje, natomiast od rana ma częste i silne ataki kaszlu. W nocy budził się kilka razy, kaszlał i razem z kaszlem wymiotował, ale nie było tego tyle co dzisiaj. Podałam mucosolvan oprócz inhalacji i na moment przestało, a po jakimś czasie zaczął z powrotem kaszleć. I teraz pytanie. Jakie jest prawdopodobieństwo, że ten kaszel to wynik infekcji? Wszyscy mi mówią, że to na bank infekcja taka końcówka i że w końcu i kaszel przejdzie, ale ja jak to na panikarę przystało układam już scenariusze, że coś mu do rurki wpadło i zalega i drapie, bo przeszło do oskrzeli. Wczoraj nawet w środku nocy rurkę wymieniałam, bo sobie ubzdurałam, że to przez rurkę, ale nie ustąpiło, a dzisiaj się nasiliło. Tak pytam, bo mi dziecka szkoda, widzę, że go ten kaszel męczy, a ja też przez to muszę go częściej odsysać, mimo, że sam sobie daje radę. Mam już plany na ostry dyżur jechać. Powiedzcie, że nie potrzebnie panikuje i że samo przejdzie!

Jeżeli ma kaszel z odruchami wymiotnymi to nie rób inhalacji z mucosolvanu bo jeszcze bardziej będzie podrażniał drogi oddechowe.Radziłabym bardziej z własnego doświadczenia zrobić inhalacje z berodualu lub atroventu bo one rozkurczają oskrzela i osuszają z nadmiaru flegmy.A na noc najlepiej coś przeciwhistaminowego typu allertec albo cet allergin.

Dziękuję za odpowiedź. Dopiero teraz odczytałam, gdyż wróciłam po tygodniowym pobycie z małym ze szpitala. Ta infekcja, co ją podejrzewałam, że lekkie coś przekształciła się w obturacyjne zapalenie oskrzeli. Po tygodniu faszerowania antybiotykiem i hydrokortyzonem i inhalacjach z pulmicortu i berodualu na przemian z solą fizjologiczną, zostało zaleczone, ale nie wyleczone. Ale wróciliśmy do domu, bo przekonałam lekarza, że najgorsze, czyli ataki duszności minęły, a teraz lepiej będzie gdy będę kontynuować leczenie w warunkach domowych, bo wiadomo, rurka plus szpital to bardzo złe połączenie i wyleczą z zapalenia oskrzeli, a złapie za to coś innego. I od wczoraj inhalujemy się sami. Pulmicort plus Berodual 3 razy dziennie dodatkowo 5-6 razy dziennie inhalacje z soli. Do tego standardowo po inhalacji oklepywanie i oczywiście antybiotyk Amoksiklav. Dzisiaj mały mi pół nocy wymiotował, samą tą oskrzelową wydzieliną, teraz po inhalacji z pulmicortu udało się go odessać na tyle, że spokojny poszedł spać i oddycha lekko i czysto. Spi już godzinę, a w nocy co pół godziny pobudka i kaszel przez wydzielinę, której nawet nie mógł odkaszlnąć. Nie powiem, jest lepiej niż było tydzień temu, bo mi nie kaszle co minutę, aż się dusi, ale leczymy nadal. Powiedziała mi lekarka, że co najmniej tydzień jeszcze będzie ciężki, dopóki ta wydzielina nie przestanie zalegać. Do piątku musimy brać antybiotyk, a inhalacje co najmniej jeszcze przez 2 tygodnie, żeby odciążać oskrzela. Dodam, że to jest pierwsza taka poważna infekcja. Do tej pory dwa razy zapadał na zapalenie płuc, ale tam wydzielina nie zalegała, jedynie dla odmiany cały dzień stałam nad nim ze ssakiem i po 5 dniach na antybiotyku było po chorobie. A tu nawet chyba na półmetku jeszcze nie jesteśmy.

Może lepszy byłby do inhalacji atrovent bo bardziej osusza z tej flegmy i koniecznie na wieczór coś przeciwhistaminowego typu zyrtec,allertec to też osusza wydzielinę.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)